środa, 23 października 2013

Chasesoka...no chybaa xD

Czy tylko ja nienawidzę składania raportu z misji? Myślałam, że zaraz zdechnę z nudów! Po co ja tu w ogóle jestem? Mistrz Windu tylko coś gada jakby próbował wszystkich zanudzić na śmierć,  Anakin co jakiś czas coś odpowiadał. Po co mnie tu przyciągnął? Rycerzyku, czy ty mnie naprawdę nienawidzisz? No błagam cię, skoro robię tu tylko za ozdobę to po co mnie przywlekłeś ze sobą?! Umrę tu...I w końcu postanowili nas uwolnić! Dzięki Mocy! Najchętniej skakałabym z radości, ale zaraz bym dostała reprymendę za nieodpowiednie zachowanie. No przepraszam, ale ja nie jestem jak większość tych mistrzów, których nie ruszy nawet stado wściekłych wiewiórek w pokoju. Oboje lekko się ukłoniliśmy na znak szacunku (taaa...po prostu trzeba było) i odeszliśmy. Kiedy wyszliśmy na korytarz uśmiechnęłam się szeroko i lekko się przeciągnęłam.
-Co cię tak cieszy Smarku?-zapytał Anakin unosząc brew.
-No cóż...Może to, że przynajmniej tydzień mogę się obijać, właśnie zostałam uwolniona z kosmicznie nudnego zebrania Rady i...no to chyba tyle.-opowiedziałam z uśmiechem.
-O nie, nic nie kombinuj, jutro rano mamy trening.-powiedział Rycerzyk.
-I tak się spóźnisz bo znowu gdzieś poleziesz...-wzruszyłam ramionami-Poza tym to tylko trening, a potem znowu będę wolna.-dodałam uśmiechając się bezczelnie.
-Prosisz się o więcej? Mogę ci znaleźć zajęcie na cały dzień.
-Dobra, dobra...nic nie mówiłam.-wymamrotałam.
-No i bardzo dobrze.-dopiero teraz zauważyłam jak wkurza mnie ten jego tryumfujący uśmieszek-Zobaczymy się jutro.-dodał chwilę później, poklepał mnie po ramieniu i zaczął odchodzić w swoją stronę.  
-EJ!-wydarłam się biegnąc za nim-A ciebie gdzie znowu niesie? Czy tak ciężko w końcu mi powiedzieć gdzie łazisz?-zapytałam ciągnąc go za nadgarstek.
Cicho westchnął i staną przede mną patrząc na mnie z góry. Nie, tym razem nie odpuszczę, już dość tych tajemnic! Zrobiłam minę nieznoszącą sprzeciwu, a Rycerzyk...był wyraźnie rozbawiony!
-Smarku, nie rób takich min bo ci tak zostanie.-dał mi prztyczka w nos.
-Nie wykręcaj się. Gdzie ciągle znikasz? Nie ufasz mi?-zapytałam nawet nie próbując ukryć żalu.
-Ufam ci Smarku, przestań już wymyślać...-westchnął wywracając oczami.
Zawsze tak robi, kiedy chce się wykręcić. A teraz wydawało mi się, że ten temat coraz bardziej mu nie pasuje, no i...czy on się denerwował? A co mnie szlaban, muszę w końcu wiedzieć!
-Nie wymyślam, myślisz, że jestem taka głupia, że nie zrozumiem, czy taka okropna, że komuś powiem?-poczułam pieczenie pod powiekami i byłam prawie pewna, że nieświadomie robiłam minę zbitego szczeniaka, tak mam, inni są silni, genialni, ładni...ja mam tą minę.
-Nie patrz tak na mnie. I jeżeli jeszcze raz usłyszę, że jesteś głupia to zakleję ci taśmą usta.-odpowiedział odwracając wzrok.
Tak, to była luka w moim "systemie obronnym" jak komuś przywalisz przynajmniej go boli, na mnie wystarczy nie patrzeć. Pieprzona matka natura, cholerne geny, muszę sobie z nimi pogadać.
-Zobaczymy się jutro, nie spal w tym czasie świątyni.-rzucił i tyle go widziałam.
Spieprzył szybciej niż młodziki od mistrza Kenobiego! Jakim cudem? Cholerny Wybraniec się znalazł...Kiedyś jeszcze się dowiem gdzie się włóczy i...Myśl mi się urwała bo jakiś geniusz pociągnął mnie za ramię w tył do mniejszego, pustego korytarza i przygwoździł do ściany. Zobaczyłam rozczochrane, jasnobrązowe włosy, niebieskie oczy...Chase? Tak, to on, czułam go w Mocy...Czemu zrobiło mi się gorąco? I...i czemu kręci mi się w głowie?! Delikatnie przejechał dłonią po moim policzku przez co zadrżałam. Czułam ciepło w miejscu, którego dotknął, jakby zostawił na mnie namacalny ślad. Nie staliśmy tak nawet minutę. Uniosłam głowę i spojrzałam chłopakowi w oczy. Poczułam łaskotanie w dole brzucha i...czy jego oczy naprawdę wyglądają jak morze?
-Tęskniłem.-szepnął mi do ucha, poczułam jego oddech na swojej szyi.
-J-ja też Chase...-wyjąkałam niepewnie.
Co mi się stało? Czy jestem chora? Ale przecież cały czas czułam się dobrze a teraz...co to jest?! Czemu teraz się przy nim tak czuję? Miesiąc temu, zanim musiałam lecieć po raz kolejny irytować się przez Separańców wszystko było normalnie. Tylko, że nigdy wcześniej nie byłam tak blisko Chase'a w takiej sytuacji, teraz...ogłupiałam! Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. I zanim się zorientowałam był jeszcze bliżej, całym ciałem przyciskał mnie do ściany, ujął moją twarz w dłonie. Popatrzyłam mu w oczy i...nie mogłam się od nich oderwać, jakby mnie zahipnotyzowały. Zbliżył swoją twarz do mojej lekko przechylając głowę. Poczułam jego ciepłe wargi na swoich, niepewnie mnie pocałował. Nie docierało to do mnie, stałam całkowicie oszołomiona całą tą sytuacją, zastanawiając się co mi się stało i zupełnie nie rozumiałam nic ze swoich uczuć. Serce zabiło mi jeszcze mocniej, w brzuchu poczułam przyjemne ciepło. Już miałam coś zrobić, ale on się odsunął. Nie mogłam się skupić, więc nie potrafiłam wyczuć w Mocy jego uczuć, ale smutek odbijał się w jego oczach. Odsunął się i spuścił głowę. Nie wiedziałam co się dzieje. Już nie chce mnie całować? Czemu? Mój mózg zaczął szybciej działać. Podobał mi się, dlatego tak się czułam, Chase... On był świetnym chłopakiem, jego charakter idealnie pasował do mojego, świetnie się dogadywaliśmy, był zabawny, słodki, opiekuńczy, ale też pokręcony, złośliwy i...tak, to mi się naprawdę podobało. I też nieźle wyglądał, był ode mnie wyższy o głowę, szczupły i dobrze zbudowany...no i nie potrafiłam tego wytłumaczyć, po prostu...nawet nie wiem jak nazwać to uczucie. No bo teraz zrozumiałam, że chciałam być bliżej niego, że chciałabym zasnąć przytulając się do niego a nie do poduszki, chciałam żeby jeszcze raz mnie pocałował. Ale on zaczął się cofać.
-Przepraszam...nie powinienem...-powiedział cicho wycofując się.
-Chase...-wyjąkałam nie do końca wiedząc jak się mówi.
-Rozumiem, nie powinniśmy ze sobą rozmawiać.-powiedział to z takim bólem w głosie, że zachciało mi się płakać.
-Ja...-i nie wiedziałam co powiedzieć dalej, nigdy nie myślałam, że będę miała taki problem, cholerny Kodeks Jedi, to jego wina!
Odsunął się już na pół metra i chyba chciał odbiec.
-Nie!-pisnęłam jak dziecko w ostatniej chwili łapiąc go za przegub.
Chciał już biec, ale tylko się szarpnął i ze zdziwieniem popatrzył na mnie. Co teraz? Cholera, nie wiem! To przez jego oczy, one mnie ogłupiają jeszcze bardziej! Przeklinam je! No dobra, raczej kocham... Uśmiechnął się do mnie smutno i chciał odejść, ale ja nie puszczałam. Nie chciałam, żeby odchodził! Tylko nie wiedziałam co zrobić...
-Nie idziesz!-tupnęłam nogą ciągnąc go do siebie.
Czysty przypadek sprawił, że oboje polecieliśmy w tył, na ścianę i jakoś tak wyszło, że znowu się pocałowaliśmy. Tym razem nie chciałam niczego spieprzyć, ale moje myśli znowu postanowił uciec niewiadomo gdzie i mnie otumanić. W ostatniej chwili zamknęłam oczy, uwiesiłam się na jego szyi i naprawdę go pocałowałam. Dobra, teraz mogę  niemyśleć! I nieważne co odwalę, teraz to nie ma znaczenia. Poczułam jego dłonie na mojej tali delikatnie unoszące mnie w górę. Byłam przyparta plecami do ściany i Anakin na pewno już by wykastrował Chase'a gdyby zobaczył w jakiej pozycji się znajdujemy, ale co z tego? Polazł sobie, poza tym skąd mam wiedzieć czego on nie robi? Nie czułam się ani trochę winna, on wiele przede mną ukrywa a ja mam być posłuszną, pootulną padawanką? Coś mu się chyba pomyliło! Całowałam Chase'a wkładając w to całe uczucie i chyba trochę mnie poniosło, ale on całkowicie odleciał. Szarpnęłam za jego koszulkę a on...chwila, jakim cudem miałam rozpięty stanik?! On ma więcej talentów, niż podejrzewałam. Niechętnie musiałam go od siebie odsunąć, przecież w korytarzu ktoś nas może zauważyć! Raczej nie chciałabym, żeby taki mistrz Windu widział mnie w takiej sytuacji. Nie żeby mnie obchodziło jego zdanie, po prostu późniejsze wykłady o tym skąd się biorą dzieci, antykoncepcji, kodeksie Jedi i panowaniu nad sobą byłyby nie do zniesienia.
-Eee...co?-wymamrotał Chase jakby nie orientował się co zaraz mogło się dziać.
-Nie tutaj mój geniuszu, nie pozwolę żeby ktoś jeszcze widział moją bieliznę.-odpowiedziałam z lekkim uśmieszkiem.
Chłopak zamgrugał kilka razy i zaczerwienił się.
-Ja...to nie tak...nie miałem zamiaru...przepraszam, nie chciałem, żebyś...-zająknął się patrząc na mnie przepraszająco.
-Na litość Mocy!-wzniosłam oczy ku niebu-Przestań, jeżeli ma coś z tego być to masz się nie zmieniać, chcę mojego Chase'a!-tupnęłam nogą z miną rozkaapryszonego dziecka.
-No skoro tak...Kobieto, musisz mnie podniecać? Na korytarzu? Co ty sobie myślisz?-powiedział to wszystko z tą swoją złośliwą miną, którą zawsze uwielbiałam.
-Ja? Ja nic nie myślę, to ty zacząłeś mnie rozbierać.-odpowiedziałam robiąc niewinną minę.
Popatrzyliśmy na siebie i zaczęliśmy się niekontrolowanie śmiać. Gdyby nadal mnie nie trzymał to pewnie bym się przewróciła, ale w tej sytuacji oparłam głowę o jego ramię.
-Może po prostu pójdziemy do mojego pokoju? O ile chcesz...-zaproponował całując mnie w nos.
-Kto ostatni ten mistrz Kenobi!-wrzasnęłam uskakując w bok tym samym wyswobadzając się z jego objęć.
-Co...Hej!-zawołał, ale ja już biegłam do windy.
Prawie udało mu się mnie dogonić a mi prawie wygrać. Sama nie wiem kto tu był zwycięzcą. Kiedy dobiegłam do windy musiałam czekać, aż podjedzie na nasze piętro. On w tym czasie dobiegł do mnie i złapał w pasie równocześnie całując w szyję. Cwaniak... Wiedział, że to mój wrażliwy punkt i jestem prawie pewna, że celowo otarł się podbródkiem o moje głowoogony, które są najwrażliwsze na dotyk! W skrócie: podniecił mnie i na pewno nie przez przypadek! Przymknęłam oczy i cicho westchnęłam.
-Chase...-wymamrotałam próbując zdobyć się na karcący ton.
-Mhm...?-mruknął nie odrywając się ode mnie.
-Dobrze wiesz...-zaczęłam.
-Wiem.-przerwał mi niewinnie-Jeszcze trochę i sama się na mnie rzucisz? Czy jak to u ciebie działa?-dodał łapiąc mnie za tylne lekku i głaszcząc po szyi.
-Ja...eee...-zająknęłam się.
Wciągnęłam ze świstem powietrze do płuc. Poczułam, że znowu robi mi się gorąco, ale to nie było to samo...Teraz było mi praktycznie gorąco między nogami. Gdzie ta cholerna winda?! O, jak na zawołanie się pojawiła! Całe szczęście była pusta. Weszliśmy...nie, raaczej wpadliśmy do niej. Chase wybrał odpowiednie piętro. Ja cicho westchnęłam i oparłam się o ścianę przymykając oczy. Cholernie dobrze mu szło, tylko czemu akurat teraz? Nie mógł zaczekać kilkunastu minut?! Teraz nie mogłam się uspokoić. Nagle winda się zatrzymała i na pewno nie na piętrze, drzwi się nie otworzyły, zapaliła się jedynie czerwona lampka. Otworzyłam oczy i spojrzałam prosto w jego tęczówki. Chase uśmiechnął się łobuzersko, a ja już zrozumiałam, że to jego sprawka.
-Chase...co ty knujesz?-zaśmiałam się.
-Powinnaś wiedzieć.-odpowiedział z wymowną miną.
Wywróciłam oczami, ale nie miałam zamiaru protestować. Typowa dziewczyna raczej by się tak łatwo nie zgodziła, ale ja nie byłam typową dziewczyną. Byłam zupełnie zielona w tym, jak powinien wyglądać związek, nie robiło mi różnicy kiedy to zrobimy bo wątpię, żebym miała jeszcze u kogoś szanse a poza tym kiedy większość czasu spędzasz w otoczeniu facetów raczej nie możesz myśleć jak normalna dziewczyna. Podsumowując on mnie podniecił więc i tak niewiele miałam do dyskutowania z moim ciałem. Stanęłam na palcach i pocałowałam go. Po chwili moje dłonie zacisnęły się na jego koszulce i niecierpliwie ją szarpałam. Zrozumiał i pozwolił mi rozebrać się od pasa w górę. Wiele razy widziałam go z gołą klatą, ale nigdy w takiej sytuacji i...nie umiem się wyrazić. Nie napatrzyłam się bo sam szybko zabrał się za mnie. Zaczął całować mnie po szyi i lekku. Zamknęłam oczy i próbowałam normalnie oddychać, ale było mi za dobrze. No i jestem porywcza (podobno przejęłam to od Anakina, taaa...HAHAHAHA!) więc nie wytrzymałam długo tak spokojnie. Zaczęłam kombinować przy jego rozporku. Chase zaśmiał się i złapał za nadgarstki.
-Chase...no weeeź...-westchnęłam wywracając oczami.
-Spokojnie.-zaśmiał się i włożył jedną dłoń pod moją bluzkę.
Nie zastanawiałam się długo. Zdjęłam z siebie bluzkę a wcześniej odpięty stanik sam się ze mnie zsunął odsłaniając moje piersi. Chase niepewnie spojrzał na nie. Wcale nie było na co patrzeć, przynajmniej ja tak uważałam. Kiedy teraz dotknął mojej gołej skóry poczułam się jakby przeszyła mnie fala elektryczności. Jedną ręką przyciągnął mnie do siebie a drugą bawił się moją lewą piersią. I było to nawet przyjemne. Zamknęłam oczy kiedy mnie pocałował. I znowu skończyłam na ścianie ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Przyparł mnie mocniej niż ostatnim razem. Objęłam go nogami w biodrach a dłońmi sięgnęłam do jego włosów. Nadal bawił się moim cyckiem a druga ręka gładziła moją szyję. No i poczułam jak...ekhem...staje mu. Między nogami zrobiło mi się wilgotno. Sięgnął dłonią w dół i włożył mi ją w spodnie żeby zaraz odnaleźć majtki. Cicho jęknęłam kiedy jego palce dotknęły mojego krocza.  Skoro on tak to ja nie będę gorsza. Jednym ruchem rozpięłam mu rozporek i ściągnęłam mu spodnie razem z bokserkami. Oderwał się ode mnie i uśmiechnął złośliwie.
-Nie tak ostro, podrapałaś mnie.-powiedział z niekrytym rozbawieniem.
-Eee...przepraszam.-mruknęłam lekko zamroczona obecnym stanem.
Nie odpowiedział, po prostu pocałował mnie namiętnie. Poczułam jak reszta moich ubrań ze mnie opada. Wyciągnęłam lekko dłoń, ale szybko ją złapał i pociągnął wyżej. W końcu zmusił mnie do oparcia dłoni o jego ramiona. Pogłaskał mój policzek patrząc na mnie czule. Uśmiechnęłam się niepewnie i dopiero teraz mózg mi zadziałał. Jestem przed nim nago! Moje nogi muszą być strasznie krzywe! I ej! Widać mi żebra! Nie! Zaczerwieniłam się.
-Jesteś piękna.-zapewnił mnie głaszcząc mnie po głowie.
-Mam krzywe nogi i...i w ogóle.-mruknęłam.
-Wcale nie, a nawet jeśli by tak było to wcale mnie to nie obchodzi.-powiedział zamykając mi usta krótkim pocałunkiem-Będę delikatny.-obiecał i znowu mnie pocałował, tym razem delikatniej.
Poczułam jak we mnie wchodzi. Najpierw cicho pisnęłam. W głowie zapaliła mi się lampka z napisem "Czy on nie jest za duży?". Chase uspokajająco pogłaskał mnie po plecach nieprzerywając pocałunku. Po chwili przestało boleć.
(A teraz uwaga! Pierwszy raz takie coś piszę, jest 22 a ja mam w głowie jedynie dupę Neptuna więc wybaczcie, albo i nie, jak wolicie, ale przeskoczę. ~Des)
***
Mam nadzieję, że nikt nas nie słyszał. Windy chyba są dźwiękoszczelne bo nikt przez godzinę nas nie znalazł. No i pewnie dalej byśmy leżeli na podłodze zupełnie nadzy, wtuleni w siebie gdyby komunikator Chase'a łaskawie się zamknął. Wredne urządzenie...Dobra, nie tak upierdliwe jak Anakin wobec mnie, ale jednak!  Popatrzyłam na chłopaka bawiąc się kosmykiem jego włosów.
-Co to?-spytałam.
-Eee...chyba zapomniałem o treningu.-przyznał.
-Tak późno? Czemu?-posmutniałam.
Czemu teraz? Czemu nie jutro? Czemu nie nigdy?
-A mnie pytasz? Mistrzowie to dziwne istoty, których działania nie pojmiesz.-odpowiedział.
-Taaaak...a Anakin to naprawdę szczególny przypadek...-westchnęłam kładąc głowę na jego ramieniu.
Nagle coś mi zaświtało. Nie było wcale tak późno! Może uda mi się znaleźć pana "Nic Ci Nie Powiem Smarku"... Praktycznie sturlałam się z Chase'a i zaczęłam zakładać swoje ubrania.
-Ej...a ty co?-zdziwił się.
-Chyba mam coś do załatwienia.-odpowiedziałam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No więc...tak, nie miałam co robić. A czo tam, napisze takie niewiadomo co! No wiem, że mnie nienawidzicie <3 Do miłego, ciekawe czy ktoś to ogarnie O.O